Geneza powstania naszej fundacji

Dowiedz się dlaczego warto pomagać i co z takiej pomocy może powstać

W marcu 2019 r zmarł mój Tato, próbowałem mu pomóc zabierając Go z Ełku do siebie do Marcinkowic koło Wrocławia, żeby zaopiekowali się nim tutejsi lekarze. Niestety było już trochę za późno. Po śmierci Taty postanowiłem, że wyjadę na jakiś czas i padło na Kenię, w której wcześnie byłem, oczywiście turystycznie. Nawiązałem kontakt z moim dawnym znajomym Kenijczykiem, któremu wcześniej pomagałem i dwa miesiące po pogrzebie wyjechałem. Poleciałem do Kenii z postanowienie, że muszę coś zrobić, dać część od siebie, pomóc innym. Wiedziałem, w niewielkim stopniu oczywiście jak trudna jest sytuacja ludzi, którzy tam mieszkali. Po przybyciu do Mombasy razem z moim znajomym Sadim, który odebrał mnie z lotniska pojechaliśmy do jego rodzinnego miast Kilifi, gdzie wynająłem sobie domek na 12 dni. Po dwóch godzinach od przybycia, przyjechał po mnie Sadi i pojechaliśmy przywitać się z jego rodziną, żoną i trójką małych dzieci. Mieszkali w domku 4 na 4m zadaszonym blachą trapezową , którą pamiętam 8 lat wcześniej kupiłem wraz z oknem i drzwiami. Sadi dla upamiętnienia tej pomocy przygotował sadzonkę drzewka, żebym ją posadził obok jego domku. Teraz po kilku latach wygląda wspaniale.

Obok tego pomieszczenia Sadi za zarobione pieniądze za wyprawy na safari, w ciągu tych 8 lat wymurował kolejne pomieszczenie 4 na 4m i na tym zakończył prace.

Po krótkiej rozmowy z Sadim i jego rodziną postanowiłem, iż w trakcie mojego pobytu pomogę dokończyć im te wymarzone drugie pomieszczenie. Następnego dnia z samego rana pojechaliśmy po materiał żeby skończyć mury, dach posadzkę, okno i drzwi.

Wystarczyło nam 12 dni, żeby tego dokonać. W między czasie pojechaliśmy z Sadim odwiedzić Dom Dziecka, który odwiedziłem będąc tu poprzednim razem. Kupiliśmy sporo jedzenia i dodatkowo zabrałem ubrania, które przywiozłem z Polski aby rozdać je dzieciom.

Następnego dnia pojechaliśmy do buszu do mamy Sadiego. Była to starsza, bardzo schorowana kobieta, która pomimo problemu ze stawami chodziła po wodę codziennie po 7 km w jedną stronę.

Wtedy właśnie zrozumiałem z jak olbrzymim problemem borykają się na co dzień mieszkańcy Afryki. 30% ludzi żyje poniżej totalnego ubóstwa a 50% nie ma dostępu do świeżej wody. Wodę, którą czerpią często z rowów, rzek powinni przefiltrować i odkazić specjalnymi tabletkami, których nie posiadają. W wyniku tego dzieci chorują a często umierają.

W jednej chwili wiedziałem już co będę robił od tego momentu w moim życiu. Postanowiłem, iż w ramach moich możliwości będę budował studnie. Trzy tygodnie później byłem już z powrotem budując pierwszą studnię, którą poświęciłem pamięci mojego zmarłego taty i stąd nazwa projektu – Projekt Ryszard 1 – woda dla ludzi Kenii.

Kilka miesięcy później, to jest w sierpniu 2019 r, wróciłem do Kenii realizując projekt 2 – budowa kolejnej studni

Po powrocie do Polski postanowiłem, że muszę robić więcej i dlatego podjąłem decyzję o założeniu fundacji, która otrzymała nazwę „Kapnij dla Afryki”